An Najma. Z nutą Orientu  o tańcu i ludziach.

Na fajce z królową…

„Wyraź się przez taniec i muzykę” – to motto i misja An Najmy. Ja – Grashka – Kobra chyba najbardziej daję się na zajęciach (zwłaszcza tych technicznych) we znaki moim dziewuchom tym, że cisnę je aby próbowały w tym, czego się właśnie uczą siebie i swój sposób wyrazu. Od zawsze bardziej zachwycał mnie szczery taniec niż ten technicznie idealny. Kłóciłam się niejednokrotnie z Maćkiem, że taniec towarzyski, owszem, może być piękny ale szczerości w nim niewiele i nigdy nie mam gęsiej skórki jak na niego patrzę. A on ją miewa. No cóż, tak też bywa 🙂 Dla każdego coś innego jest ważne. Nie podlega chyba jednak dyskusji, że taniec orientalny daje kobietom nieskończenie wiele możliwości wyrażania swoich uczuć i emocji, pozwala na osobistą interpretację każdego rodzaju muzyki orientalnej, którą każda z nas ma prawo przepuścić przez swoje ciało zupełnie inaczej.

Dziś przypomnę Wam artykuł, który napisałam 8 lat temu i opublikowałam na bellydancowym forum kilka dni po tym jak poznałam Faridę Fahmy, chyba najbardziej uznaną tancerką egipską odkąd oriental wypłynął na wielkie sceny. Ta tancerka jest dla mnie osobiście przykładem tej właśnie szczerości w tańcu, której szukam. U niej wszystko się, za przeproszeniem, trzyma kupy: jej osobowość, motoryka ruchu, styl, kostiumy – wszystko łączy się w spójną, skromną ale elegancką całość.

Zapraszam do lektury 🙂

Nie jest to powód do dumy. Bynajmniej! Palenie ma praktycznie same wady. No ale się pali i już. Może się kiedyś przestanie. Już się raz udało, ino się spaprało 🙁
Jednak to właśnie dzięki szlugom, EFF 2011 [Egyptian Fever Festival] był dla mnie jeszcze piękniejszy! Co zrobić… oni chyba wszyscy jarają. Ci Egipcjanie. No bo paliłam już z Ahmedem Refaatem, Aidą Nour i Osamą Emamem. A teraz do tej niechlubnej listy mogę dopisać także wspaniałą FARIDĘ FAHMY!

To właśnie na tym zimnie, w oparach Marlboro czy innych Pall Malli miałam okazję poznać Faridę z jeszcze innej strony. Chociaż może nawet nie poznać, co utwierdzić się w tym, że jest właśnie taka, jak ją odbierałam podczas warsztatów. Inteligentna, skromna, analityczna…
Nigdy nie rozpoczęła rozmowy sama. Nakładała kaptur, jeśli mocniej wiało, stawała w kąciku i zaciągała się jakby cichaczem. Przez pierwsze półtora dnia byliśmy chyba zbyt onieśmieleni, żeby zagadać i tylko tępo szczerzyliśmy mordki, kiedy wymienialiśmy z Faridą przypadkowe spojrzenia.
Przełom nastąpił chyba po tym, jak Farida dała się ponieść muashahat. Nie byłam jedyna na sali, która rozkleiła się bez reszty przez te kilka minut. A ponieważ hobbystycznie zajmuje się analizą i definiowaniem swoich emocji, natychmiast po zaswędzeniu lewego oka w trakcie tańca Królowej, rozpoczęłam procedurę rozkminiania, co się u licha właściwie ze mną dzieję i dlaczego. Szybko zatwierdziłam pierwsze wyniki wyskakujące na monitorze grashkoanalizatora:
– najprawdopodobniej to pierwszy i ostatni raz, kiedy widzę Faridę tańczącą
– całe piękno tego tańca tkwi w prostocie jego kombinacji, subtelności, niewymuszonej finezji, dyskretnego dostojeństwa
– nie przeszkadza mi, że nie ma świateł reflektorów, Farida tańczy w T-shircie i dresie – to i tak wygląda królewsko

Po odczycie powyższych danych, mój umysł zanotował całkowitą niedrożność dróg odpływu łez, które wypływały szybciej, niż „Ustawa o Płaczu na Widok Tancerki” przewiduje, powodując chwilowe rozmazanie wyświetlanego obrazu. Natychmiast więc nastąpiła kolejna analiza:
– jestem tu z grupą wielu tancerek z całego kraju i mam wrażenie, że czują się podobnie a to czyni tę chwilę jeszcze bardziej podniosłą bo znaczy to, że nie tylko na mnie tak to wszystko dziwacznie działa
– sygnały, jakie odbieramy patrząc na Faridę są pozawerbalne ale serce odczytuje je właściwie – czujemy szczerość, radość i przepływ energii przez ruch, ciało, serce i duszę
– muzyka i taniec stanowią integralną całość, jedno jest przyczyną drugiego, drugie jest urzeczywistnieniem pierwszego

Ostatni wynik analizy pojawił się już po udrożnieniu nosa: czemu ja tego nie nagrałam?? Perfidnie, potajemnie, bez zezwolenia, jak papparazzi… Why? Why? Why?
Jak ja to wszystko opisze moim kochanym dziewczynkom na zajęciach, żeby chociaż mogły wyobrazić sobie te emocje?

Nie potrzebowałam filmu, rozklejałam się jeszcze 3 dni po festiwalu opowiadając im to wszystko i czułam, że są przejęte. A samo opowiadanie im o tym, sprawiło, że film nagrał się w moim sercu.

Minęło już trochę czasu od Feverka, ochłonęłam nieco. Myślałam nawet, że ochłonęłam na tyle, że uda się uniknąć wypowiedzi przywodzących na myśl sektę czy choćby nastoletni fanklub, ale mam wrażenie, że się nie udało.
Przeczytawszy powyższe akapity znów rozmemłałam się do reszty. Państwo więc wybaczą, że wycofam się na moment odpalić jednego w celu wyciszenia rozentuzjazmowanej łepetyny.

Notatki poczyniłam wydmuchując ostatniego bucha, co by refleksje nie uleciały mi z głowy.

Dlaczego Królowa?
Dla mnie wcale nie dlatego, że tak powiedziała na Euro Raqs o Faridzie Nesma kiedy wciągnęłyśmy ją w rozmowę o statusie tancerek w Egipcie (i nie tylko). Nesma mówiła, że Farida jest jedyną tancerką, której imię nie wywołuje wśród Arabów negatywnych skojarzeń.

Farida została moją Królową, kiedy poprowadziła pierwszy warsztat.
Nie znam, żadnego innego (chociaż, niestety, nie znam ich wielu) arabskiego nauczyciela (ani nawet polskiego/zachodniego) tańca, który posiada wszystkie cechy pedagogiczne i „osobnicze”, które ja (z zawodu nauczyciel) bardzo cenię i chciałabym mieć w sobie.
Nie spotkałam się jeszcze z nikim, kto by tak uważnie i cierpliwie przyglądał się ogromnej grupie uczniów starając się wyłapać, zanalizować i poprawić ich błędy. To był mój pierwszy warsztat, na którym zmuszałam swoje ciało aby odnalazło w sobie „the Egyptian way” mając konkretne wskazówki dotyczące ruchu a nie polecenie „Look at me!” i ogarnij jak to zrobić poprzez samą obserwację. Po pierwszej godzinie warsztatów zdążyłam parokrotnie oznajmić mojej Wspólnisi, że kocham Faridę na zabój. Nigdy też wcześniej nie cieszyło mnie tak bardzo robienie dropów i innych, przyznajmy to, podstawowych figur tak długo, starannie… i źle…

Moje uczucia umocniły się, kiedy Farida powiedziała: „Nie słuchajcie, jeśli jakiś nauczyciel wam powie, że coś powinno się robić tylko tak a nie inaczej”. Brak jednolitych wyznaczników stylistycznych i technicznych w tańcu orientalnym jest dla mnie jako instruktorki w pewnym sensie bolesne. Nie lubię podawać nierzetelnych, niepotwierdzonych/”niepotwierdzalnych” a czasem wręcz przeciwstawnych informacji a praktycznie jestem zmuszona to czasem robić dodając: „według Redy”, „Aida powiedziała”, „Nesma robiła to tak a Cifuentes to tak”… Słowa Faridy pomogły trochę mi się z tym wszystkim pogodzić, uspokoić i włączyć zielone światło do szukania, błądzenia i popełniania błędów. Wiadomo przecież, że nie poznam wszystkich nauczycieli, tancerzy, nie wezmę udziału we wszystkich warsztatach, nie obejrzę całego YouTube i nie będę nigdy omnibusem, który ogarnął to wszystko.

Grashkoanalizator odnotował także znaczne wzmocnienie emocji o nazwie „czułość”, kiedy Farida wypowiedziała swoje pierwsze parę zdań po angielsku. Cóż za złożone konstrukcje, bogactwo słownictwa, lekkość wypowiedzi. Nie trzeba się nic domyślać, dopowiadać,. Można słuchać a nic uszu nie gwałci! I ta treść. Nie od rzeczy, nie cokolwiek, nie dla sztuki, tylko po to by nam najlepiej i najprościej przekazać to, o co powinniśmy wiedzieć. To jakieś takie nie arabskie…

Farida dużo do nas mówiła. Chociaż sama przyłapywała się na tym, że rozkręca się w tym mówieniu za bardzo, nie dałyśmy jej prawa do zamilknięcia – chciałyśmy słuchać. Skradła moje serce nie tym, że mówiła lecz tym, że była świadoma, że zaburzała własny plan warsztatu i miała z tego powodu jakieś małe wyrzuty sumienia . A przynajmniej ja to odebrałam jako wyrzuty sumienia perfekcjonistki – „To jest ponad plan i odbywa się kosztem czegoś innego, tak być nie powinno”. Jednak widząc, że chcemy słuchać, że chłoniemy i chcemy wiedzieć więcej, nagięła program, oceniła, co będzie miało dla nas większą wartość i wybrała to, czego potrzebowaliśmy w danej chwili bardziej. I za tą elastyczność i bieżącą ocenę naszych potrzeb i oczekiwań dostała ode mnie kolejny klejnot do swojej korony.

Dopiero po sobotnim warsztacie, odważyliśmy się zagadać Faridę na szlugowej przerwie. Wyszło dość „agresywnie” bo już w drugim zdaniu zaproponowaliśmy, żeby przeprowadziła się do Polski 🙂 Dyplomatycznie odmówiła mówiąc, że kocha Egipt nawet teraz, z tym „ich głupiutkim prezydentem” po czym gładko zmieniła temat na osobę wyżej wymienionego pana i jego cechy za młodu (kiedy Farida go poznała osobiście) i obecnie.

I tak już przy każdej kolejnej fajce próbowaliśmy choć trochę nawiązać bliższy, czysto ludzki kontakt … Nie było to wcale łatwe, bo im więcej godzin warsztatów zrealizowała, tym większy respekt czuliśmy. Z jednej strony uprzejma, grzeczna i miła a z drugiej zdystansowana, nie wypowiadająca się na nasz (ani też żaden inny) temat nie pytana, nie osądzająca nas. Bardzo chcieliśmy zapytać ją o to co sądzi o naszym nubijskim i melayi tańczonych na galach ale zabrakło nam odwagi. Pozostaje nam wierzyć, że nie obrzuciłaby nas błotem za nasze wersje ich folkloru, że jej uśmiech w czasie naszego tańca oznaczał aprobatę *. Ten jej dystans też jest dla mnie cechą, którą podziwiam u nauczycieli, a której chyba sama nie potrafię posiąść do końca.
Czasami w rozpoczęciu rozmowy pomagał nam Osama [Mimi Farag], który jest bardziej rozmowny i, nazwijmy to, wyluzowany, no i też jara, kiedy tylko można:) To na jego warsztatach zabłysnęłam moją wredną miną, która pojawia się na mojej twarzy bezwiednie i ogłasza światu wszelkie możliwe złe emocje jakie można człowiekowi przypisać, a które są mojemu sercu w danej chwili zupełnie obce. Osama spytał: „Czemu jesteś na mnie zła?” Oczywiście tłumaczenie, że nie jestem, że tak tylko wyglądam i że nie umiem tego skontrolować na nic się zdały. Więc zaczęłam tłumaczyć mu się na kolejnej fajce… A Farida powiedziała mu wtedy: „Ona nie jest zła, jest skoncentrowana”. I jak ja miałabym jej nie kochać???

Lista na grashkoanalizatorze pokazuje jeszcze sporą liczbę cech, które sprawiły, że Farida została moją Królową. Ale to już nie ma znaczenia. Bo Królową się jest albo nie. I dla was być może Farida też jest Królową choć z zupełnie innych powodów.

Ponieważ mój analizator nie drukuje bezpośrednio, sama musiałam napisać sprawozdanie. Dla siebie, żeby móc wracać do wspomnień kiedy tylko najdzie mnie ochota i które dzięki temu może nie wyblakną zbyt szybko.
Teraz położę się do łóżka z Faridą, w pozycji bocznej ustalonej. I poczytam sobie o niej książkę. A potem się podzielę, jeśli będziecie mieli chęć…

A na tym filmie możecię poznać ją troszkę bliżej 🙂

Pozdrawiam Was tanecznie,

Kobra

Loading Facebook Comments ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.